EuroCup: WKS Śląsk Wrocław vs Partizan NIS Belgrad
22 marca, 2022WKS Śląsk Wrocław vs HydroTruck Radom
9 kwietnia, 2022EuroCup: WKS Śląsk Wrocław vs MoraBanc Andorra
7DAYS EuroCup
Wrocław, 6.04.2022
WKS Śląsk Wrocław
vsMoraBanc Andorra
Wynik
91:95
18 kolejka 7DAYS EuroCup sezon 2021/22
WKS Śląsk Wrocław vs MoraBanc Andorra.
Mecz z MoraBanc nie miał żadnego znaczenia dla pozycji WKS-u w tabeli. Śląsk niezależnie od wyniku tego starcia i tak miał zagwarantowane miejsce w kolejnej rundzie 7DAYS EuroCup z 8. pozycji w tabeli, zatem to spotkanie było idealną okazją do kilku eksperymentów. Niestety, lecz z powodu choroby wciąż nieobecny był nasz trener Andrej Urlep – wyjątkowo zastępował go Andrzej Adamek. Do gry wrócili – ostatnio chorzy – Travis Trice, Łukasz Kolenda i Aleksander Dziewa. Wystąpić nie mógł z kolei D’Mitrik Trice, który w Stargardzie doznał urazu stawu skokowego, oraz wciąż kontuzjowani Ivan Ramljak i Martins Meiers. W barwach Wojskowych od pierwszego gwizdka wyszli Travis Trice, Kodi Justice, Jakub Karolak, Kerem Kanter i Aleksander Dziewa.
Mecz rozpoczęliśmy z przytupem. W pierwszej akcji Dziewa wykorzystał swoją siłę, która pomogła w punktach pod koszem. W kolejnej sytuacji Karolak skutecznie rzucił zza łuku, a kilkanaście sekund później Kanter ładną penetracją złamał szyki defensywne rywala. Szybkie prowadzenie 10:0 (!) dało Śląskowi sporo swobody, ale o rozluźnieniu nie było mowy.
Później co prawda w poczynania obu drużyn wkradło się sporo niedokładności, lecz to Trójkolorowi cały czas dyktowali warunki. Klasycznie już dobre zawody rozgrywał Travis Trice. Skuteczna trójka, dyrygowanie zespołem w rozegraniu i pewność siebie – czyli wszystko to, co dobrze znamy. W końcówce kwarty goście zaczęli grać o wiele lepiej i Śląsk zapłacił za to utratą prowadzenia. Na pierwszą przerwę wrocławianie schodzili, przegrywając 20:21. Stan gry bardzo się wyrównał. Po początkowej szarży w wykonaniu Śląska rywale w końcu zaczęli dotrzymywać tempa i dzięki temu byliśmy świadkami ciekawego starcia. Mieliśmy pewne problemy w rozegraniu, gdyż rywale wysoko stawali w obronie. Trice dwoił się i troił, ale przez dwie minuty nie potrafiliśmy znaleźć drogi do zdobycia punktów. Dobra walka pod koszem naszego kapitana – Michała Gabińskiego – pozwoliła nam na przełamanie niemocy, jednak to MoraBanc wciąż był na prowadzeniu. Szwankowała u nas skuteczność zza łuku, natomiast rywale w drugiej kwarcie potrafili dochodzić do dobrych pozycji za trzy i je wykorzystywać. W dodatku zgrabnie przedzierali się przez nasze szyki defensywne i każde udane zagranie ich uskrzydlało. Ostatecznie to oni schodzili na przerwę z prowadzeniem 46:39.
W trzeciej kwarcie naszym zadaniem było jak najszybsze podgonienie wyniku. Rywal z Andory wciąż spisywał się świetnie, ale i my się nieco rozkręciliśmy. Świetny step-back Travisa dał Śląskowi spory zastrzyk optymizmu, gdyż już chwilę później Dziewa skutecznie rzucił za trzy punkty. Problemem była niestety głównie defensywa. Hannah i spółka zbyt łatwo dochodzili do sytuacji rzutowych, grali o wiele lepiej od nas na “desce” i przede wszystkim – byli skuteczniejsi. W pewnym momencie zyskali 12-punktową przewagę i nie wyglądało na to, by mieli zwolnić. Jednak w tym trudnym etapie trzeba pochwalić Kerema Kantera. Nasz skrzydłowy sprytnie radził sobie z wyższymi rywalami pod koszem i wydawał się być bardzo pewny w swoich punktach. Po niecałych trzech kwartach miał na swoim koncie szesnaście oczek. To niestety w żaden sposób nie zmieniało obrazu naszej gry. Przed decydującymi dziesięcioma minutami przegrywaliśmy 62:73.
Z czwartą kwartą przywitaliśmy się efektownym wsadem Aleksandra Dziewy. Andorczycy mimo naszych ciągłych ataków wydawali się być nieugięci. Drużyna pod wodzą Davida Eudala imponowała organizacją gry bez piłki, lecz na nasze nieszczęście – równie dobrzy byli w ofensywie. Gdy tylko zaczęliśmy łapać kontakt, to MoraBanc od razu ponownie przejmował kontrolę nad spotkaniem. Najważniejsze było jednak, iż Śląsk wciąż walczył. Trudny dzień miał Łukasz Kolenda, któremu mało rzeczy wychodziło, ale dwa udane wjazdy z pewnością wlały trochę nadziei w jego i nasze serca. Na 5 minut przed końcem strata wynosiła już tylko sześć punktów, a wcześniej wspomniany Kolenda wykazał się sporą inteligencją i wymusił faul przeciwnika w ataku. Akcję później trójkę po step-backu trafił Trice i rozpoczęła się gonitwa po zwycięstwo.
Bohaterem czwartej kwarty był Łukasz Kolenda. Rzucający zdołał się podnieść po słabym starcie i trafił trójkę, która wyrównała stan gry. Na 2 minuty przed końcem Trice fantastyczną akcją 2+1 wyprowadził nas chwilowo na prowadzenie, ale szala zwycięstwa przechylała się już do końca spotkania. Mieliśmy nawet dwie akcje na zwycięstwo lub dogrywkę, ale najpierw źle wprowadziliśmy piłkę z autu, a po chwili Kanter niecelnie rzucił zza łuku i musieliśmy się ratować faulami. Ostatecznie po końcówce niczym z krainy dreszczowców Śląsk przegrywa z MoraBanc Andorra 91:95.
Pomimo 91 zdobytych punktów trzeba zwrócić uwagę na nie do końca zadowalającą skuteczność Trójkolorowych. O ile procent trafionych rzutów za trzy (36%) znacznie „podskoczył” w drugiej połowie, o tyle zaledwie 58% wykorzystanych rzutów osobistych to bardzo rozczarowujący wynik. Goście nieznacznie wygrali też zaciętą walkę na desce (42-37) i rozdali aż 23 asysty. Kolejny świetny mecz w EuroCupie rozegrał Kerem Kanter, który skompletował double-double (20 punktów i 13 zbiórek). 18 punktów i 8 zbiórek zanotował Aleksander Dziewa, a 16 punktów i 6 asyst Travis Trice. Wśród przyjezdnych na wyróżnienie zasłużył Babatunde Olumuyiwa (11 punktów i 10 zbiórek).
(materiały prasowe klubu)
WKS Śląsk Wrocław vs MoraBanc Andorra.
Mecz z MoraBanc nie miał żadnego znaczenia dla pozycji WKS-u w tabeli. Śląsk niezależnie od wyniku tego starcia i tak miał zagwarantowane miejsce w kolejnej rundzie 7DAYS EuroCup z 8. pozycji w tabeli, zatem to spotkanie było idealną okazją do kilku eksperymentów. Niestety, lecz z powodu choroby wciąż nieobecny był nasz trener Andrej Urlep – wyjątkowo zastępował go Andrzej Adamek. Do gry wrócili – ostatnio chorzy – Travis Trice, Łukasz Kolenda i Aleksander Dziewa. Wystąpić nie mógł z kolei D’Mitrik Trice, który w Stargardzie doznał urazu stawu skokowego, oraz wciąż kontuzjowani Ivan Ramljak i Martins Meiers. W barwach Wojskowych od pierwszego gwizdka wyszli Travis Trice, Kodi Justice, Jakub Karolak, Kerem Kanter i Aleksander Dziewa.
Mecz rozpoczęliśmy z przytupem. W pierwszej akcji Dziewa wykorzystał swoją siłę, która pomogła w punktach pod koszem. W kolejnej sytuacji Karolak skutecznie rzucił zza łuku, a kilkanaście sekund później Kanter ładną penetracją złamał szyki defensywne rywala. Szybkie prowadzenie 10:0 (!) dało Śląskowi sporo swobody, ale o rozluźnieniu nie było mowy.
Później co prawda w poczynania obu drużyn wkradło się sporo niedokładności, lecz to Trójkolorowi cały czas dyktowali warunki. Klasycznie już dobre zawody rozgrywał Travis Trice. Skuteczna trójka, dyrygowanie zespołem w rozegraniu i pewność siebie – czyli wszystko to, co dobrze znamy. W końcówce kwarty goście zaczęli grać o wiele lepiej i Śląsk zapłacił za to utratą prowadzenia. Na pierwszą przerwę wrocławianie schodzili, przegrywając 20:21. Stan gry bardzo się wyrównał. Po początkowej szarży w wykonaniu Śląska rywale w końcu zaczęli dotrzymywać tempa i dzięki temu byliśmy świadkami ciekawego starcia. Mieliśmy pewne problemy w rozegraniu, gdyż rywale wysoko stawali w obronie. Trice dwoił się i troił, ale przez dwie minuty nie potrafiliśmy znaleźć drogi do zdobycia punktów. Dobra walka pod koszem naszego kapitana – Michała Gabińskiego – pozwoliła nam na przełamanie niemocy, jednak to MoraBanc wciąż był na prowadzeniu. Szwankowała u nas skuteczność zza łuku, natomiast rywale w drugiej kwarcie potrafili dochodzić do dobrych pozycji za trzy i je wykorzystywać. W dodatku zgrabnie przedzierali się przez nasze szyki defensywne i każde udane zagranie ich uskrzydlało. Ostatecznie to oni schodzili na przerwę z prowadzeniem 46:39.
W trzeciej kwarcie naszym zadaniem było jak najszybsze podgonienie wyniku. Rywal z Andory wciąż spisywał się świetnie, ale i my się nieco rozkręciliśmy. Świetny step-back Travisa dał Śląskowi spory zastrzyk optymizmu, gdyż już chwilę później Dziewa skutecznie rzucił za trzy punkty. Problemem była niestety głównie defensywa. Hannah i spółka zbyt łatwo dochodzili do sytuacji rzutowych, grali o wiele lepiej od nas na “desce” i przede wszystkim – byli skuteczniejsi. W pewnym momencie zyskali 12-punktową przewagę i nie wyglądało na to, by mieli zwolnić. Jednak w tym trudnym etapie trzeba pochwalić Kerema Kantera. Nasz skrzydłowy sprytnie radził sobie z wyższymi rywalami pod koszem i wydawał się być bardzo pewny w swoich punktach. Po niecałych trzech kwartach miał na swoim koncie szesnaście oczek. To niestety w żaden sposób nie zmieniało obrazu naszej gry. Przed decydującymi dziesięcioma minutami przegrywaliśmy 62:73.
Z czwartą kwartą przywitaliśmy się efektownym wsadem Aleksandra Dziewy. Andorczycy mimo naszych ciągłych ataków wydawali się być nieugięci. Drużyna pod wodzą Davida Eudala imponowała organizacją gry bez piłki, lecz na nasze nieszczęście – równie dobrzy byli w ofensywie. Gdy tylko zaczęliśmy łapać kontakt, to MoraBanc od razu ponownie przejmował kontrolę nad spotkaniem. Najważniejsze było jednak, iż Śląsk wciąż walczył. Trudny dzień miał Łukasz Kolenda, któremu mało rzeczy wychodziło, ale dwa udane wjazdy z pewnością wlały trochę nadziei w jego i nasze serca. Na 5 minut przed końcem strata wynosiła już tylko sześć punktów, a wcześniej wspomniany Kolenda wykazał się sporą inteligencją i wymusił faul przeciwnika w ataku. Akcję później trójkę po step-backu trafił Trice i rozpoczęła się gonitwa po zwycięstwo.
Bohaterem czwartej kwarty był Łukasz Kolenda. Rzucający zdołał się podnieść po słabym starcie i trafił trójkę, która wyrównała stan gry. Na 2 minuty przed końcem Trice fantastyczną akcją 2+1 wyprowadził nas chwilowo na prowadzenie, ale szala zwycięstwa przechylała się już do końca spotkania. Mieliśmy nawet dwie akcje na zwycięstwo lub dogrywkę, ale najpierw źle wprowadziliśmy piłkę z autu, a po chwili Kanter niecelnie rzucił zza łuku i musieliśmy się ratować faulami. Ostatecznie po końcówce niczym z krainy dreszczowców Śląsk przegrywa z MoraBanc Andorra 91:95.
Pomimo 91 zdobytych punktów trzeba zwrócić uwagę na nie do końca zadowalającą skuteczność Trójkolorowych. O ile procent trafionych rzutów za trzy (36%) znacznie „podskoczył” w drugiej połowie, o tyle zaledwie 58% wykorzystanych rzutów osobistych to bardzo rozczarowujący wynik. Goście nieznacznie wygrali też zaciętą walkę na desce (42-37) i rozdali aż 23 asysty. Kolejny świetny mecz w EuroCupie rozegrał Kerem Kanter, który skompletował double-double (20 punktów i 13 zbiórek). 18 punktów i 8 zbiórek zanotował Aleksander Dziewa, a 16 punktów i 6 asyst Travis Trice. Wśród przyjezdnych na wyróżnienie zasłużył Babatunde Olumuyiwa (11 punktów i 10 zbiórek).
Gratulacje dla przeciwników z Andory, którzy zagrali świetny mecz. Szkoda takich przegranych, gdy masz szansę pokonać bardzo silnego przeciwnika, ale popełniasz sporo prostych błędów. Przed tym spotkaniem obawialiśmysię walki na deskach, ale nie było tak źle, bowiem zanotowaliśmy 13 zbiórek w ataku – tyle samo, co rywale. Nie zebraliśmy jednak najważniejszych piłek w ostatniej minucie meczu. Gdybyśmy wtedy mieli jedno posiadanie więcej, moglibyśmy wyrwać wygraną.
Skomentuj, udostępnij, wstaw na FB, Insta - daj znać czy się podobało ;-)
Subscribe
Login
0 komentarzy
najstarszy